Gdzie podziali się polegli w bitwach Średniowiecza?

Tylko kilka masowych grobów z późnośredniowiecznych bitew w Europie Zachodniej zostało poddanych wykopaliskom na dużą skalę zgodnie ze współczesnymi standardami. Głównym powodem jest to, że te, a nawet wczesne nowożytne groby na polach bitew, okazały się niezwykle nieuchwytne, a większość z nich została zidentyfikowana przez przypadek. Pomimo kilku sukcesów, żadna kombinacja technik poszukiwawczych nie zapewnia dotychczas skutecznej metody lokalizacji tak małych obiektów archeologicznych rozmieszczonych niemal w dowolnym miejscu na obszarze obejmującym wiele kilometrów kwadratowych. Należy jednak zbadać i zachować ten ważny zasób, ponieważ, jak pokazał masowy grób  z bitwy pod Towton, wiele można się dowiedzieć dzięki nowoczesnym wykopaliskom i analizie pozostałości. Chociaż w artykule tym uwzględniono istniejący zapis archeologiczny, jego głównym celem i punktem wyjścia dla niemal wszelkich poszukiwań masowych grobów na polu bitwy musi być zapis dokumentalny. Korzystając z tych dowodów, należy omówić liczbę osób, które faktycznie zginęły, w jaki sposób zostali pochowani i upamiętnieni oraz czy różniło się to w zależności od statusu lub przynależności oraz gdzie na polu bitwy mogły znajdować się groby. Należy także wziąć pod uwagę, jak często będziemy musieli szukać zmarłych dalej, gdyż nie jest jasne, jak często pragnienie odpowiedniego chrześcijańskiego pochówku oznaczało, że niektórzy lub nawet większość z nich była pochowana w poświęconej ziemi lub później przenoszona do niej.

Bitwy średniowieczne zawsze fascynowały historyków i opinię publiczną. Trzeba jednak przyznać, że bitwy z tego okresu są trudne do zbadania. Wiele relacji kronikarskich, niezależnie od tego, czy zostały napisane przez naocznych świadków, czy z drugiej ręki, miało charakter upolityczniony. Opis i wyjaśnienie wydarzeń splatało się z chęcią przypisania winy lub pochwały za bohaterskie czyny. Co ciekawe, w średniowiecznej bitwie jest jeden element, o którym rzadko wspomina się we współczesnych relacjach – to, co stało się z poległymi po obu stronach. Historycy przypuszczali, że ciała zostały zebrane i pozbawione zbroi (jak pokazano na tkaninie z Bayeux), i pochowany w masowych grobach na miejscu bitwy lub w jego pobliżu (jak pokazano w szwajcarskiej kronice z lat osiemdziesiątych XIV wieku opisującej bitwę pod Morat w 1476 roku). Założenie to zostało poparte stosunkowo nielicznymi tekstami poruszającymi ten temat, takimi jak relacja Monstreleta z bitwy pod Azincourt (1415). Według jego relacji ciała chowano na specjalnie do tego wykopanym terenie:

Lesquelx (l’abbé de Ruisseauville et le bailli d’Aire) firent mesure en quarreure vingt-cinq piez de terre, en laquelle furent faictes trois fosses de la Largeur de deux Homes, dedans lesquelles furent mis de compte fait cinq mille et huit cens domy… [opat Ruisseauville i bailli z Aire mieli obszar kwadratowy o powierzchni dwudziestu pięciu stóp, w którym wykopali trzy rowy, głębokie na dwóch ludzi, w które, według dokonanych obliczeń, włożono 5800 ludzi].

Jest to kuszący opis dla archeologa pragnącego znaleźć ciała poległych w bitwach, jednak całkowicie brakuje mu precyzji topograficznej i geograficznej, co jest częstym problemem w średniowiecznych kronikach. Do chwili obecnej w Azincourt nie udało się znaleźć grobowca opisanego przez Monstreleta ani w ogóle żadnych ciał. W 1818 r., kiedy wojska brytyjskie kontrolowały ten obszar w następstwie wojen napoleońskich, podpułkownik John Woodford twierdził, że znalazł na polu bitwy ludzkie szczątki. Mamy nawet sporządzoną przez niego mapę, na której zaznaczył „miejsce pochówku 5800 francuskich rycerzy”. Wydaje się, że znajduje się on w pobliżu obecnego ogrodzenia Calvaire wzniesionego przed wojną francusko-pruską. Jednak badania archeologiczne przeprowadzone na tym obszarze i wokół niego w 2002 roku przez Tima Sutherlanda niczego nie wykazały. Wyjaśnieniem może być to, że Woodford kazał pochować ludzkie szczątki na cmentarzu kościoła parafialnego w Azincourt. Z listu napisanego przez niego 20 lutego 1818 roku wynika, że ​​taki był jego plan. Z brzmienia listu wynika jednak również, że znalazł bardzo niewiele: jego opis z pewnością nie sugeruje masowego grobu. To przykład tego, jak zainteresowania i metodologie poprzednich stuleci mogą zaszkodzić dzisiejszej pracy archeologów. Pochówek poległych w bitwie cieszył się dużym zainteresowaniem antykwariuszy, ale ich poglądy same w sobie stworzyły mity. Na przykład Francis Wise (1695–1767) doszedł do wniosku, że Waylands Smithy w West Berkshire było miejscem pochówku zmarłych po zwycięstwie króla Alfreda nad Wikingami w 871 r. i że Biały Koń z Uffington był współczesnym pomnikiem bitwy. Obecnie wiadomo, że oba są ważnymi miejscami prehistorycznymi. Podobnie w 1889 roku Leadman odnotował lokalizację rzekomych grobów z bitwy pod Towton (1461), twierdząc jednak, że zniknęły one w wyniku orki. Niedawna niepublikowana praca Sutherlanda wykazała, że ​​miejsce to było rzymsko-brytyjskie. Nierzadko antykwariusze wspominają o znalezieniu kości na polach bitew, ale nie podają żadnych szczegółów ich lokalizacji. Ta niedokładność w połączeniu z tendencją do wymyślania, błędnej identyfikacji lub nawet niszczenia zapisu archeologicznego oznacza, że ​​stworzyli oni fałszywe tropy. Świadczą o tym zapisy dotyczące Anglii w bazie danych UK Fields of Confused. Chociaż istnieje 106 wzmianek o miejscach pochówku z 80 różnych miejsc, „większość zapisów na temat tych i innych miejsc znana jest jedynie z raportów antykwarycznych, a wiele z nich może okazać się fałszywych”. W Crécy na początku XIX wieku prowadzono wykopaliska pod rzekomymi dołami bitewnymi, ale nic nie znaleziono, nie zachowały się też żadne raporty.

Współcześni archeolodzy jak dotąd nie znaleźli żadnych szczątków ludzkich na praktycznie wszystkich angielskich i francuskich polach bitew z XIV i XV wieku, czyli okresu, na którym skupimy się w tym komunikacie. Pomimo niedawnych badań archeologicznych nie odnaleziono żadnego w Bosworth (1485), w bitwie, nad którą niedawno pracowaliśmy, w Shrewsbury (1403), gdzie prace prowadził Pollard, ani, pomimo intensywnych poszukiwań, w niedawnym śledztwie w Bannockburn . Jednym z głównych problemów archeologa jest wiedza, gdzie szukać. Nie jest łatwo ustalić dokładne miejsce, w którym doszło do walk. Co więcej, starcia zbrojne mogą mieć miejsce na dużym i rozproszonym obszarze i obejmować pogrom rozciągający się na kilka mil od głównego miejsca bitwy. Czy powinniśmy oczekiwać, że zmarli zostaną zgromadzeni i pochowani w jednym miejscu? Jeśli tak, jakie czynniki zadecydowały o wyborze tego miejsca? A może powinniśmy spodziewać się pochówków indywidualnych i zbiorowych na większym obszarze?

Do tych problemów można dodać trudności techniczne. Chociaż można argumentować, że w grobach czasami można znaleźć metalowe artefakty, jeśli są obecne, zwykle są one niewielkie – zbroja opisana poniżej, pochodząca z Wisby, jest wyjątkowa. Biorąc pod uwagę, że te małe metalowe przedmioty znajdują się pod wierzchnią warstwą gleby, zwykle będą daleko poza zasięgiem wszystkich, z wyjątkiem najbardziej specjalistycznych, głównie detektorów indukcyjnych, (które same w sobie stwarzają jeszcze więcej problemów w wykrywaniu). Będzie to szczególnie prawdziwe w przypadku grotów strzał, jeśli Towton jest jakimkolwiek przewodnikiem, ponieważ pomimo wyjątkowych warunków konserwacji metali żelaznych, wszystkie utraciły większość zawartości metalu w wyniku utleniania. Nawet ich stężenie w wierzchniej warstwie gleby nad masowymi grobami w Towton nie jest pewną wskazówką co do miejsca pochówku, ponieważ nie udowodniono jeszcze, że stężenie pochodzi z ciał. Archeolog potrzebuje solidnych wskazówek opartych na źródłach dokumentalnych, aby wiedzieć, gdzie skoncentrować poszukiwania. Tylko wtedy możliwe będzie przeprowadzenie ściśle ukierunkowanych badań przy użyciu specjalistycznych detektorów i technik terenowych, które mogą ujawnić koncentracje metalowych artefaktów lub szczątki ludzkie, a co najważniejsze, badania geofizyczne i próbne wykopy potrzebne do zlokalizowania i potwierdzenia obecności dołów pochówkowych.

Biorąc pod uwagę brak powodzenia w lokalizowaniu poległych na polu bitwy, trzy główne znaleziska zyskały słuszną sławę. Pierwszym z nich jest Wisby na wyspie Gotlandia, gdzie w lipcu 1361 roku armia króla duńskiego pokonała miejscowych chłopów i mieszczan. W 1905 roku odnaleziono masowy grób. Do roku 1928 za bramami miasta odkryto kolejne trzy doły. Znaleziono co najmniej 1185 ciał. Liczba ta jest stosunkowo zbliżona do wzmianki o 1800 zmarłych chłopach w kronice franciszkanów z Wisby, chociaż jest prawdopodobne, że pochówków jest więcej, obecnie niedostępnych ze względu na nowoczesną zabudowę. Zwłoki wciąż były w zbrojach. Czy stało się tak po prostu dlatego, że upalna pogoda i związana z tym liczba osób uniemożliwiały rozebranie ciał przed rozpoczęciem rozkładu? A może po prostu zbroja była tak kiepskiej jakości, że armia królewska jej nie chciała?

Drugi znajduje się w Portugalii w Aljubarrota (1385), przeprowadzone w 1958 r. ujawniły duże nagromadzenie kości w jamie kostnej, lecz zbadano je dopiero ponad trzydzieści lat później, kiedy stwierdzono, że reprezentują one około 400 osobników. Trzecim ważnym odkryciem była Wielka Brytania, do której doszło w lipcu 1996 r. podczas budowy garażu w Towton Hall. Towton leży 18 km na południowy zachód od Yorku i jest miejscem bitwy stoczonej 29 marca 1461 roku. Stwierdzono, że znaleziska kostne reprezentowały 37 lub 38 osobników. Wiadomo, że w stosunkowo płytkim grobie upchnięto jak najwięcej ciał jak w Wisby możliwe było przeprowadzenie badań cech osobowych poległych oraz ran, jakie odnieśli w bitwie. Towton jest uważane za największą bitwę, jaką kiedykolwiek stoczono na angielskiej ziemi, a niektórzy kronikarze podają, że zginęło 28 000 osób. W rezultacie odkrycia przyjęto z dużym entuzjazmem, mimo że stanowiły one jedynie niewielką część zakładanych ofiar bojowych. Nic dziwnego, że poszukiwania trwają. Sutherland znalazł kolejny pojedynczy i potrójny pochówek w Towton Hall, a także rozczłonkowane szczątki w dołach na polu bitwy, których znaczenie zostanie omówione później.

Oczywiście konieczna jest współpraca historyków i archeologów, ale aby zrozumieć temat, musimy także wziąć pod uwagę wierzenia religijne i standardowe praktyki pochówku w późniejszym okresie średniowiecza. Wiara religijna i troska o wpływ zabijania na duszę wyjaśnia, dlaczego żołnierze musieli spowiadać się i otrzymać rozgrzeszenie przed pójściem na bitwę. Często robiono to podczas odprawiania mszy rano w dniu bitwy. Narracyjne relacje z bitew często wspominają obie praktyki liturgiczne. Rzeczywiście, niedociągnięcia w tych obszarach były czasami przedstawiane jako częściowe wyjaśnienie porażki, jak w przypadku Ryszarda III pod Bosworth. Znaczenie miało także miejsce pochówku. Jak pisze Daniel, „oczekiwano, że chrześcijanin zostanie pochowany w poświęconej ziemi”. Kościół określił, która ziemia jest poświęcona, a która nie. Cmentarze miały bardzo wyraźnie określone granice. Co więcej, Kościół kontrolował pochówek. Było to prawo pilnie strzeżone, zwłaszcza że generowało dochód dla konkretnego kościoła, który miał prawo do pochówku. Odnotowano wiele sporów, w których nie przestrzegano zasad.

Co więcej, w imię zbawienia ludzie chcieli być pochowani we właściwym miejscu. Bogatsi członkowie społeczeństwa z wyprzedzeniem przygotowywali się do pochówku w określonym miejscu, zwykle związanym z miejscem zamieszkania lub szczególną osobistą pobożnością religijną. Może temu towarzyszyć założenie zakonu lub przynajmniej zorganizowanie modlitw i mszy za ich duszę. Spowodowało to również tendencję do sporządzania testamentów przed kampaniami wojskowymi. Ale nawet biedniejsi ludzie chcieli być pochowani w swojej rodzinnej wspólnocie, gdzie rodzina i przyjaciele mogliby pomóc im w przejściu przez czyściec. To wyjaśniało atrakcyjność wstąpienia do bractwa lub cechu parafialnego. Jak wykazała królewska ankieta z 1389 r., przynależność do takiej grupy, za którą opłacano cotygodniową składkę, oznaczała, że ​​jeśli umrzesz poza domem, inni członkowie przyniosą twoje ciało do domu. Na przykład zarządzenia cechu św. Piotra w Wiggenhall (Norfolk) obejmowały, co następuje:

Jeśli zginie w wodzie lub na lądzie, jego bracia z gildii będą go szukać w promieniu trzech mil. Doprowadzą go do pochówku, jak przystało na chrześcijanina, jeśli sam nie może sobie pozwolić na taki pochówek.

Inne lokalne gildie obiecały znaleźć i sprowadzić ciało, nawet jeśli było ono oddalone o maksymalnie sześć mil. Istniały także powszechne praktyki związane z pochówkiem. Zwyczajowo pochówek odbywał się w ciągu trzech dni od śmierci i towarzyszyły mu określone rytuały. Obejmowało to obmycie nagiego ciała i umieszczenie go w całunie. Pochówek w ubraniu i bez całunu był losem straconych przestępców. Wykopaliska w St. Margaret Combusto w Norwich ujawniły takie ciała, niektóre ze związanymi przegubami, inne leżące twarzą w dół i ze wszystkimi oznakami bezceremonialnego wrzucenia w ziemię, chociaż w ziemi, która została już uznana za poświęconą. Zwłoki chowano zgodnie ze standardową praktyką, zwykle kładziono na plecach, głową zwróconą na zachód. W przypadku zgonów spowodowanych dżumą wiemy, że utworzono nowe cmentarze, jak w East Smithfield na obrzeżach Londynu w 1348 r. Chociaż ciała tutaj były ciasno upakowane w okopach, a nie w pojedynczych grobach, mimo to ułożono je w uporządkowany sposób na plecami, we wspólnym układzie zachód-wschód.

Bardzo rzadko zdarzało się, że duża liczba ludzi umierała w krótkim czasie w jednym miejscu z dala od domu. Pole bitwy stanowiło wyjątek i dlatego tak interesujące jest przyglądanie się temu, co działo się z ciałami po bitwie. Bitwa prawdopodobnie doprowadziła do nietypowych form pochówku, ponieważ okoliczności śmierci utrudniały przestrzeganie zwyczajowych praktyk. Niemniej jednak istnieją dowody na wysiłki mające na celu dostosowanie się do zwykłych standardów. Froissart twierdzi, że Edward pozwolił na trzydniowy rozejm na przeszukanie pola bitwy pod Crécy i dokonanie pochówku: „Et Fist a savoir sus chiaus dou pays que il donnoit triewes trois jours pour cerchier le camp de creci et enseverlir les morts [I oznajmił mieszkańcom okolicy, że da trzy dni rozejmu na przeszukanie pola Crecy i pochowanie zmarłych]”.

Relacja Monstreleta o Azincourt twierdzi, że w dniu bitwy i przez cztery kolejne dni zmarłych lordów i książąt zebrano, umyto i zabrano do pochówku na ich własnych ziemiach.

Najbardziej oczywistym przykładem próby stosowania się do standardowej praktyki jest wydobycie ciał i wyniesienie ich w celu pochówku w odpowiednich miejscach. Dotyczyło to zwłaszcza zmarłych o wyższym statusie społecznym, których zabierano do przewidywanego miejsca pochówku, nawet jeśli znajdował się on na odległość. I tak na przykład Antoni, książę Brabancji, brat Jana Nieustraszonego, księcia Burgundii, który zginął pod Azincourt, został odnaleziony przez swoich sługów dość daleko od miejsca, gdzie toczyła się bitwa. Jego słudzy początkowo zabrali go do Saint-Pol-sur-Ternoise, ok. 18 km stąd. Tam złożono go w ołowianej trumnie z przyprawami i ziołami. Ułożenie zwłok w trumnie opóźniało rozkład, a dodatki aromatyczne pomagały łagodzić zapach. Pomiędzy czterema a sześcioma dniami po bitwie został przewieziony do Tournai, gdzie był eskortowany przez biskupa i kapitułę. Następnego dnia przewieziono go do Hal, gdzie spoczął przez noc w kościele Najświętszej Marii Panny, po czym przewieziono go do kościoła św. Gaule w Brukseli, a następnie do Fure, gdzie 3 listopada po mszy żałobnej został pochowany obok pierwszej żony księcia. W sumie ciało przebyło 173 km.

Dwaj angielscy rówieśnicy (Edward, książę Yorku i Michael de la Pole, hrabia Suffolk) pobici w bitwie zostali przeniesieni jeszcze dalej, pochowani w swoich rodzinnych kościołach odpowiednio w Fotheringhay (Northants) i Wingfield (Suffolk). To było zbyt daleko, aby polegać po prostu na działaniu spowalniającym ołowianej trumny. Obaj mężczyźni zostali „ekskarnowani”. Oznacza to, że ich ciała gotowano w celu usunięcia mięsa, a kości umieszczono w odpowiednich pojemnikach w celu przetransportowania z powrotem do Anglii. Jeżeli nie można było wygotować kości, to czesto oskrobywano je z mieśni i wycinano narządy wewnętrzne. „Wygotowanie kości” opisują kronikarze Jean le Fèvre i Jean de Waurin, z których pierwszy był z Anglikami w bitwie. Oznacza to, że Anglicy mieli ze sobą naczynie wystarczająco duże, aby móc gotować ciała, nawet jeśli przed gotowaniem można było pociąć ciało na kawałki. Istniała druga metoda przygotowania zwłok do długiego transportu: „patroszenie”, podczas którego usuwano wnętrzności. Z praktyką tę spotykamy się tam, gdzie było wystarczająco dużo czasu i wiedzy, aby ją zastosować: tak potraktowano ciało Henryka V po jego śmierci na zamku Vincennes 31 sierpnia 1422 r., w ramach przygotowań do transportu do Opactwa Westminsterskiego w celu pochówku (w istocie doprowadziło to nawet do tego, że kilka lat temu w angielskim parlamencie zadano pytania, czy należy poprosić Francuzów o zwrot wnętrzności pochowanych w kaplicy w Vincennes do Anglii!) dowódca chciał szybko oddalić się z pola bitwy, jak to zrobił Henryk w 1415 r., ekskarnacja była jedyną możliwą formą zachowania, jeśli konieczny był transport ciała na duże odległości.

W 1415 r. nie brakuje przykładów przenoszenia ciał na przewidywane miejsce pochówku. Na przykład księcia Alençon zabrano do katedry w Sées na terenie swojego księstwa. Ale znajdujemy też przykłady zabierania do domu mężczyzn o niższym statusie. Guillaume de Longueil, kapitan Dieppe, i jego syn zostali pochowani w kościele św. Jakuba w tym mieście, a istnieje kilka innych przykładów mężczyzn z północnej Francji. Potrzebne są dalsze badania na ten temat, ale wydaje się, że tam, gdzie były niezbędne środki (jak w przypadku szlachty) lub gdzie dom był na tyle blisko, że przyjaciele i towarzysze mogli zabrać ze sobą ciało, ciało zostałoby zabrane do swego „właściwego” miejsca spoczynku.

Wiemy jednak również, że do kościołów położonych bliżej pola bitwy wywożono także ciała szlachty i szlachty. Dokument z XVIII wieku wymienia nazwiska trzynastu mężczyzn, w tym konstabla d’Albret, pochowanych w kościele domu franciszkańskiego w Vieil-Hesdin, piętnastu w kościele domu dominikańskiego w Auchy-lès-Hesdin i kolejnych dwunastu na cmentarzu w tym samym domu. Po bitwie pod Poitiers (19 lipca 1356) około 50 zabitych Francuzów przewieziono do Couvent des Jacobins de Poitiers w celu pochówku. Należeli do nich parowie, na przykład książę Burbon, po którym moglibyśmy się spodziewać wysiłków zmierzających do sprowadzenia go z powrotem na miejsce pochówku jego przodków. Być może sezon letni miał wpływ na decyzję o pochówku na miejscu, a może bracia z Poitiers po prostu zajęli się całą organizacją zbierania i zajmowaniem się zmarłymi. Wiemy dokładnie, gdzie w Couvent des Jacobins pochowano większość zmarłych. Burbon, jako ofiara najwyższej rangi, został pochowany na prawo od ołtarza głównego, niedaleko piscina. W trzech grobach złożono siedem lub osiem ciał bez podania ich imion. Mogłoby to sugerować, że wybór ciał nie miał charakteru ekskluzywnego społecznie, z wyjątkiem tego, że na liście widnieje informacja, że ​​przynajmniej jedno z nich było rycerzem noszącym określony herb. Kolejnych 100 zmarłych w Poitiers pochowano w kościele Cordelierów w Poitiers. Spośród nich 59 było rycerzami, a pozostałych 41 giermkami. Z dokumentu wynika dalej, że kilka innych ciał ludzi poległych w bitwie zostało przewiezionych na wozach przez Cordelierów „pour estre enterrez en de grandes fosses en leur cymetiere qui est hors l’eglise… et furent faites obsequies honnourables par toutes les eglises, convents, monasteres et par quantité de bons bourgeois d’icelle ville [do pochówku w wielkich rowach na ich cmentarzu, który znajduje się na zewnątrz kościoła… i wszystkie kościoły, klasztory, klasztory i znaczna liczba odprawiły honorowe pochówki burżuazji miasta]”.

Nie wiadomo, czy reprezentuje to wszystkich francuskich poległych w bitwie pod Poitiers, ale jak dotąd nie znaleziono żadnych pochówków na samym polu bitwy. Zatem widzimy tu próbę przeniesienia ciał na poświęconą ziemię i pochowania ich zgodnie z konwencjonalną praktyką. Dlatego osoby o wyższym statusie społecznym chowano indywidualnie w kościołach. Szeregów chowano w okopach na cmentarzu przykościelnym. Ten wzór jest również widoczny podczas pierwszej bitwy pod St Albans w 1455 roku. Z dokumentu z Poitiers dowiadujemy się również, że zbiorowy pochówek odbył się za zgodą urzędnika Poitiers (część hierarchii kościelnej diecezji) i burmistrza Poitiers. Przypomina nam to, że bez zgody kościoła nie można było chować ciał. Musimy to uwzględnić w naszej dyskusji na temat pochówków innych bitew, w związku z oczekiwaniem, że ciała będą chowane w odpowiednio poświęconej ziemi, gdziekolwiek to możliwe.

Jest jeszcze jeden element tego ostatniego pochówku w Poitiers, który dostarcza niezwykle cennych spostrzeżeń. Jest to data masowego pochówku – „le jour de St Valentine audyt an mil trois cent cinquante et six”, czyli 14 lutego 1357 r. Innymi słowy, wygląda na to, że ciała pozostawały na polu przez pięć miesięcy od bitwy. Osiem dni po bitwie pod Pinkie (1547) Anglik zauważył, że widział wiele gnijących zwłok wciąż niepochowanych, chociaż poinformował, że o wiele więcej zostało już pochowanych na cmentarzu w Inveresk. W innym raporcie zauważono, że wozów do transportu było za mało i że nawet po miesiącu niektórych ciał nie pochowano.

Jeśli ciała nie zostaną szybko zabrane z pola, zaczną się rozkładać. Nawet jedna noc narażenia dała zwycięzcy, a także lokalnym padlinożercom możliwość rozebrania wszystkiego, co chcieli: słyszymy o tym po bitwie w Azincourt. Nagie ciała rozkładają się szybciej niż ciała ubrane. Czy to naprawdę wiarygodne, że ciała pozostawiono na widoku przez miesiące, jeśli nie lata, i pozwolono im na rozkład na powierzchni? Nawet w czasach konfliktu politycznego wydawałoby się to sprzeczne ze standardowymi praktykami i przekonaniami, ponieważ narażało ciała na pożarcie przez zwierzęta. Zdroworozsądkowym rozwiązaniem byłoby zakopywanie ciał tak szybko i wygodnie, jak to możliwe, blisko miejsca upadku, ale z myślą o ich późniejszym przeniesieniu. W tym scenariuszu spodziewalibyśmy się wykorzystania istniejących zagłębień i rowów, aby uniknąć konieczności głębokich kopań. Być może właśnie to miało miejsce w Poitiers, chociaż nie ma jeszcze żadnych dokumentów ani dowodów archeologicznych potwierdzających tymczasowe pochówki w tym miejscu.

Niedawne badania Sutherlanda w Towton sugerują, że ciała początkowo chowano na polu bitwy, a około dwadzieścia lat później przenoszono na poświęconą ziemię. Badania te opierały się na założeniu, że pochówki najczęściej miały miejsce w centrum bitwy. Inspiracją do tego był pogląd historyka wojskowości Alfreda Burne’a, który zasugerował, że większość zgonów ma miejsce w miejscu pierwszego starcia armii. Aby zminimalizować potrzebę ciągnięcia zwłok na duże odległości, pochówek z pewnością powinien odbywać się jak najbliżej miejsca upadku człowieka, albo poprzez kopanie płytkich grobów, albo przy użyciu istniejących zagłębień. W Towton za pomocą wykrywania metalu Sutherland sporządził mapę rozmieszczenia grotów strzał. To właśnie podczas tej detekcji metalu na ziemi wyrzuconej przez orkę odnaleziono pozostałości kości przedramienia (dalszej kości łokciowej). Tam, gdzie wykrywanie ujawniło koncentrację grotów strzał, Sutherland przeprowadził serię badań rezystancji ziemi i magnetycznych badań geofizycznych, które zidentyfikowały kilka anomalii. Podczas badania rezystancji uziemienia odkryto ludzkie zęby i okazało się, że podobnie jak kość łokciowa leżą bezpośrednio nad jednym z obszarów anomalii. Następnie Sutherland wykopał rowy testowe. Rów w miejscu znalezienia zębów odsłonił dalsze szczątki ludzkie, fragmenty czaszki, kręgów, rzepki, palców rąk i nóg oraz dodatkowe zęby – drobne kości pomieszane razem. Jednakże „anatomiczne położenie niektórych kości sugerowało, że elementy szkieletu zostały częściowo połączone stawowo podczas pochówku”. Sutherland zasugerował również, że znaleziska znajdowały się w istniejącym wcześniej rowie, który został ponownie wycięty i ponownie wykorzystany do pochówku. Cechy te doprowadziły do ​​jego wniosku, że początkowo w tym miejscu chowano całe ciała, ale później ekshumowano je i przenoszono, pozostawiając jednak drobne kości i ślady rowu grobowego.

Jak zauważył Sutherland, zgadzało się to z tym, co wiadomo z zapisów historycznych. Rozkazem z 19 lutego 1484 roku król Ryszard III przeznaczył fundusze na kościół parafialny w Saxton i kolejną kaplicę, aby można było tam ponownie pochować ciała z pola bitwy. Sformułowanie jest niezwykle interesujące, między innymi dlatego, że pasuje do dowodów archeologicznych wskazujących, że do pierwotnego pochówku wykorzystano istniejące jamy lub zagłębienia:

a ich ciała pozostawiono na polu i w innych pobliskich miejscach, całkowicie poza kościelnym miejscem pochówku ( extra ecclesiasticam Processus sepulturam ), w trzech zagłębieniach. Doprowadziliśmy do ekshumacji ciał i pozostawienia ich w nadchodzących miesiącach do pochówku kościelnego, częściowo w kościele parafialnym Saxton w hrabstwie York i na cmentarzu w tym samym miejscu, a częściowo w kaplicy w Towton.

Tę samą procedurę potwierdzają źródła historyczne dotyczące Bosworth. Tylko jedno źródło wspomina o pochówkach bezpośrednio po bitwie: Polydore Vergil twierdzi, że po bitwie Henryk Tudor wspiął się na pobliskie wzgórze i oprócz podziękowania swoim ludziom „nakazał opatrzenie rannych i pochowanie zmarłych”. Jak wspomniano wcześniej odnaleziono żadnych grobów, mimo że miejsce bitwy ustalono na podstawie znalezisk wystrzałów armatnich i innych artefaktów. Wygląda na to, że w pewnym momencie ciała przeniesiono do kościoła w Dadlington. Dokumenty królewskie i kościelne dotyczące gromadzenia funduszy dla kościoła w Dadlington sugerują, że miało to miejsce do sierpnia 1511 r., „stojącego na działce, na której znajdowało się Bosworth feld, inaczej zwane Dadlyngton feld w naszym hrabstwie Leicester”. Tekst odpustu dla ofiarodawców zawiera dodatkowe i ciekawe sformułowanie, mówiące o kaplicy jako o miejscu, „do którego przynoszono ciała lub kości mężczyzn pomordowanych na polu Bosworth”. Wzmianka o kościach sugeruje, że z pola bitwy przeprowadzono ekshumację w celu ponownego pochówku, chociaż nie możemy być pewni, w którym momencie pomiędzy 1485 a 1511 rokiem miało to miejsce. Pomiędzy połową XIX a połową XX wieku w pobliżu wejścia na cmentarz w Dadlington znaleziono różne nieudokumentowane znaleziska czaszek i rozczłonkowanych kości. Dlatego zarówno w Towton, jak i w Bosworth posiadamy dowody oficjalnej zgody i organizacji ekshumacji i ponownego pochówku. Wnioski wyciągnięte w Aljubarrota sugerują podobną sytuację, gdzie dopiero później, gdy siedem lat po bitwie wybudowano kaplicę, ciała złożono do wspólnego grobu. Ekshumacja i ponowny pochówek były dość powszechne w ramach standardowej średniowiecznej praktyki pochówku. W miastach, w których było dużo pochówków, powszechnym zjawiskiem było wykopywanie szkieletów w celu stworzenia miejsca na nowe pochówki. Kości następnie oczyszczano, sortowano i przechowywano w kostnicach lub specjalnie wykopanych dołach. W 1616 roku w St Margaret’s Westminster, obok Opactwa Westminsterskiego, kilku mężczyzn zatrudnionych było przez cztery dni do kopania dużego dołu o głębokości 12 stóp, długości 30 stóp i szerokości 3 stóp, aby zakopać zebrane kości. Karnele były powszechną cechą średniowiecznej Bretanii, a obrzędy upamiętniające przeniesienie czystych kości były bardzo ważną częścią popularnej religii bretońskiej.

Dlatego ekshumacje i ponowne pochówki mogły być powszechne po bitwach. Znaleziska Sutherlanda w Towton potwierdzają, że mimo wszystko spodziewalibyśmy się znaleźć odciski pierwotnych jam grobowych oraz mniejsze kości i zęby pozostałe po przenoszeniu rozczłonkowanych szkieletów. W tym kontekście interesujące jest to, że Woodford skomentował zęby, które znalazł w Azincourt w 1818 roku.

Możliwe zatem, że w przypadku Azincourt ciała początkowo chowano w specjalnie poświęconym miejscu na polu, a później przenoszono na cmentarz kościelny. Relacja Monstreleta o stworzeniu grobowca pasuje do praktyki tworzenia poświęconej ziemi. Jak widzieliśmy, wykop był autoryzowany przez miejscowego opata, a także miejscowego urzędnika królewskiego (podobna kombinacja funkcji kościelnych i cywilnych, jak w przykładzie z Poitiers). Następnie opowiada, że ​​teren i rowy zostały pobłogosławione i poświęcone na cmentarz przez biskupa Guînes na polecenie Ludwika Luksemburskiego, biskupa Thérouanne. Azincourt z pewnością należało do diecezji Thérouanne, której Ludwik był biskupem w 1415 r., chociaż wzmianka o biskupie Guînes jest problematyczna, ponieważ nie było takiej osoby. Fenin podaje nieco inną wersję, ale opiera się na tym samym ogólnym założeniu: Ludwik Luksemburski kazał wykopać kilka dołów grobowych w miejscu, gdzie toczyła się bitwa. Następnie zebrał wszystkich zmarłych z obu stron i kazał ich tam pochować. Pobłogosławił to miejsce i ogrodził dookoła mocnym żywopłotem (typowa granica cmentarza), aby chronić je przed zwierzętami. KronikaRuisseauvillepodąża podobnym tokiem, ale podaje, że Ludwik pobłogosławił ziemię i miejsca, w których rozegrała się bitwa, dodając, że towarzyszył mu opat z Blangy i że wykonano pięć grobów, „a na każdym grobie umieszczono wielką krzyż drewniany”. Przypomina to relację o założeniu cmentarza we Włoszech w 1520 r.: w każdym rogu wyznaczonej działki postawiono krzyże, a drugi pośrodku. Biskup pokropił każdy krzyż wodą święconą i okadził. Następnie na każdym krzyżu umieszczono świece.

Być może uda się też zbudować kaplicę. W przypadku Agincourt nie mamy dowodów na wzniesienie takiej budowli na polu bitwy w okresie średniowiecza, chociaż wydaje się, że w późniejszych stuleciach w La Gacogne zbudowano kaplicę, która została zniszczona podczas rewolucji francuskiej. Jednak na potrzeby bitwy pod Shrewsbury (1403) wkrótce po utworzeniu konsekrowanego miejsca pochówku w kościele. Tutaj również mamy rzekome wymiary dołu, w którym rzekomo złożono 2291 ciał: 50 stóp długości, 68 stóp szerokości i 60 stóp głębokości, chociaż ostatni wymiar nie może być dokładny. Podobnie jak w Azincourt, nie wiemy dokładnie, kiedy wykopano dół, ale w październiku 1406 roku przeznaczono dwa akry ziemi pod budowę kaplicy, w której można było odprawiać nabożeństwa za dusze poległych w bitwie i pochowanych tam, a także za zwycięskiego króla (Henryka IV) i za wszystkich zmarłych. Z innych dokumentów, a także z tkaniny wynika, że ​​budowę kościoła ukończono do 1409 r. Teksty mówią o wzniesieniu kościoła na polu, na którym toczyła się bitwa, co sugeruje, że mógł być zbudowany nad jamą grobową. Sugerowano również, że wybrane miejsce znajdowało się blisko głównego obszaru działań lub przynajmniej w dół od niego, ponieważ łatwiej byłoby znieść zwłoki w dół, a nie w górę. Być może zatem większość zmarłych została pochowana w miejscu, w którym znajduje się kościół i cmentarz. Możliwe jednak, że nadal można znaleźć rozproszone groby: statut kościoła z grudnia 1445 r. dotyczący kościoła mówi o modlitwach za dusze poległych w bitwie, „których ciała pochowano w odległości około trzech mil i więcej w okolicach to samo pole”.

Tematem, który pozostaje problematyczny, jest to, czy poległych zwycięskiej armii traktowano w taki sam sposób, jak poległych pokonanych. Źródła niewiele mówią na ten temat. XII-wieczna relacja dotycząca pochówków po bitwie pod Clontarf (1014) sugeruje, że zwycięzcy zajmowali się wyłącznie swoimi zmarłymi: „następnego dnia udali się na pole bitwy i pochowali każdego ze swego ludu, jakiego potrafili rozpoznać . Chodzież w roku 1415 Henryk V kazał ekskarcić dwóch rówieśników, żadne źródło nie sugeruje, że zabrał on z powrotem do Anglii inne ciała. Dlatego należy założyć, że zostali pochowani w Azincourt. Tak sugerują niektóre kroniki angielskie, ale brabantyńczyk Edouard Dynter twierdzi, że Henryk kazał umieścić swoich zmarłych w stodole i spalić wraz ze zbroją i wyposażeniem. Kremacja nie była praktyką akceptowalną w tradycji chrześcijańskiej, ale czy można ją stosować po bitwie? Z pewnością Henry musiałby zakopać spalone szczątki? Henryk opuścił Azincourt 26 października, dzień po bitwie. Dlatego cokolwiek zrobił, zrobił to szybko. Musimy także zadać sobie pytanie, jak łatwo było rozróżnić zmarłych każdej ze stron. Angielskie rozporządzenia wojskowe z 1385 r. przewidywały noszenie insygniów narodowych, co ułatwiłoby sprawę w 1415 r. Jednak w sytuacjach wojny domowej było to z pewnością bardziej skomplikowane.

Sutherland zasugerował, że pojedyncze pochówki, które odkrył w Towton Hall, należały do ​​zwycięskiej strony, ponieważ umieszczono je we właściwym miejscu pochówku. W jednym przypadku przy szkielecie odnaleziono paciorek różańca. Jednakże możliwe jest, że 37 ciał znalezionych w Towton w 1996 r. również pochodziło od zwycięskiej strony, ponieważ nie jest już pewne, czy ciała zostały okaleczone. Mogli zostać tam pochowani w grupie w oczekiwaniu na budowę kaplicy, tak jak to miało miejsce w Battlefield podczas bitwy pod Shrewsbury. W 1467 r. Edward IV zwrócił się do papieża z prośbą o udzielenie odpustów dla wspierających remont kaplicy Najświętszej Marii Panny na terenie parafii Saxton; jest tam wzmianka, że ​​ofiary bitwy pochowano „częściowo na cmentarzu przy wspomnianej kaplicy, a częściowo przy nim”. Już wcześniej zauważyliśmy zainteresowanie tą sprawą Ryszarda III, który wspomina o kościele parafialnym i osobnej kaplicy, zapewne niedaleko pola. Kiedy w lipcu 1486 roku arcybiskup Yorku udzielił odpustów tym, którzy wspierali kaplicę, opisano ją jako znajdującą się „na polu bitwy, gdzie najpierw zabito ciała pierwszych i największych w kraju, a także wielkie rzesze innych ludzi”. pochowany i pochowany na okolicznych polach”. W grudniu 1502 r. arcybiskup udzielił kolejnego odpustu tym, którzy dawali jałmużnę na kaplicę w Towton, „w której to kaplicy i na otaczającym ją terenie pochowano wiele ciał poległych w czasie wojny”. Taką kaplicę w Towton Hall odkrył niedawno Sutherland.

Chociaż nie ma ostatecznego dowodu, możliwe jest, że kaplica ta znajdowała się w obecnym miejscu Towton Hall lub w jego pobliżu. Żadne z ciał znalezionych w 1996 r. nie zostało rozczłonkowane, co sugeruje, że pochowano je wkrótce po bitwie w miejscu przeznaczonym już do poświęcenia i upamiętnienia. Większość ciał pochowano na osi zachód-wschód, chociaż niektóre były twarzą w dół, a jak zauważyli kopacze, „zmarłych z pewnością kładziono w grobie, a nie po prostu wrzucano…”. Kwestią sporną, jak również zauważyli, było to, czy odzwierciedlało to po prostu wysiłki mające na celu złożenie do grobu jak największej liczby ciał, a nie było oznaką szacunku dla zmarłych.

Jednak wiąże się to z większym problemem. Czy strona zwycięska koniecznie zachowałaby się źle w stosunku do ciał pokonanych? Podczas zwycięstw Anglików we Francji to pokonani musieli zmagać się z pochówkiem własnych zmarłych. Nawet podczas wojny domowej w Anglii niewiele jest dowodów na złe traktowanie ciał, z wyjątkiem ciał przywódców, których uznano za zdrajców, i nawet w takich przypadkach następuje właściwy pochówek. Ciało Ryszarda III nosi ślady ran pośmiertnych, ale zostało pochowane w kościele. Ciało Henry’ego Percy’ego (Hotspur), pokonanego i zabitego pod Shrewsbury, zostało odcięte i pocięte na cztery ćwiartki, które następnie sparzono. Głowę i ćwiartki, a także głowy dwóch innych zmarłych buntowników, wraz z goździkami, kminkiem, anyżem i innymi przyprawami oraz solą włożono do worków zamoczonych w wosku i żywicy. Miało to na celu przeciwdziałanie gniciu i rozkładowi do czasu, aż głowy i kwatery mogły zostać rozesłane do czterech miast w celu wystawienia. Często zdarzało się jednak, że nawet rozczłonkowane części chowano później we właściwy sposób. Ciało Thomasa Percy’ego, hrabiego Worcester, innego buntownika zabitego w Shrewsbury, zostało pozbawione głowy, a jego głowę wystawiono na London Bridge, ale w grudniu 1403 roku szeryf miasta otrzymał rozkaz odesłania go z powrotem do pochówku w kościele Mariackim w Shrewsbury dokąd zabrano resztę jego ciała po bitwie.

Pouczająca jest także relacja Thomasa Walsinghama dotycząca bezpośrednich następstw bitwy pod Bryn Glas (czerwiec 1402). Komentuje, że „po bitwie Walijki obcinały zmarłym genitalia, wkładały mu członka do ust i zawieszały godra na brodzie. Obcinali też nosy i wtykali je w tyłki”. Dodaje jednak dwie ważne uwagi: pierwszą, że była to zbrodnia bezprecedensowa i drugą, że „nie pozwolili Bogu polecać ciał zmarłych podczas ostatniego obrzędu pochówku, dopóki nie została zapłacona ogromna suma pieniędzy”. . Innymi słowy, nawet jeśli ciała były molestowane, nadal były one właściwie chowane. Musimy wystrzegać się współczesnych założeń działań wojennych. Podobnie brak fizycznego upamiętnienia większości poległych w bitwach wydaje się współczesnemu oku niewdzięczny, ale jest typowy dla średniowiecza. Namacalnie upamiętniano tylko tych, których było stać na grobowce w kościołach. Pomniki na cmentarzach w Anglii są niezwykle rzadkie przed 1600 rokiem, a powszechne dopiero od 1650 roku.

Z tych przykładów możemy wyciągnąć dwa główne wnioski. Po pierwsze, zawsze starano się wszelkimi sposobami zapewnić godny pochówek chrześcijan. Po drugie, nie było ustalonego wzorca traktowania poległych w bitwach. Konieczne są dalsze badania dotyczące różnic. Na przykład spekulowano, że czynnikiem była pogoda. Przy bardzo upalnej pogodzie, podobnie jak w Wisby, zależało na jak najszybszym pochowaniu. Sugerowano, że w Towton płytkość grobu, w którym znajdowało się 37 szkieletów, wynikała z zamarznięcia ziemi i trudnej do kopania. Moglibyśmy również uwzględnić miejsce bitwy i pochodzenie geograficzne żołnierzy. Tam, gdzie znajdował się sąsiadujący z nimi kościół lub klasztor, spodziewalibyśmy się, że będzie on odgrywał rolę w pochówkach. Tam, gdzie przychodzili żołnierze z sąsiedztwa, istniała duża szansa, że ​​zostaną zabrani do domowego kościoła. Być może także tam, gdzie ludzie podążali za panem z dużą liczbą służby lub gdzie mieli przyjaciół chętnych do działania, możliwe było, że nawet mężczyźni o niższym statusie byli zabierani do domu.

To, czy ciała ekshumowano i ponownie pochowano, mogło zależeć od późniejszego rozwoju wydarzeń politycznych, jak widać w przypadku zainteresowania Ryszarda III Towton i Henryka VII Bosworth. Rzeczywiście, nawet na decyzje dotyczące pochówku podejmowane bezpośrednio po bitwie może mieć wpływ charakter zwycięstwa i jego wpływ polityczny. Na przykład, czy zawsze możliwe było natychmiastowe odnalezienie ciał? Froissart przedstawia trzydniowe moratorium Edwarda III w Crécy jako akt łaski. Czy to oznacza, że ​​stwarzał większe niż zwykle możliwości odzyskania i repatriacji poszczególnych ciał? Froissart dodaje również, że to król angielski kazał przenieść ciała wielkich francuskich panów do pobliskiego klasztoru i pochować je w „sainte terre” (świętej ziemi). Czy często zdarzało się, że zwycięzca miał do czynienia z ciałami pokonanych, czy też sytuacja ta była związana z posiadaniem przez Edwarda terytorium, na którym toczyła się bitwa pod Crécy, hrabiego Ponthieu? Czy to prawda, że ​​Edward wziął na siebie odpowiedzialność, czy też Froissart po prostu chce go przedstawić w korzystniejszym świetle? W tym kontekście interesujące jest, że niektóre kroniki angielskie przypisują Henrykowi V nie tylko nakazanie pochówku zarówno Anglików, jak i Francuzów, ale także zgodzili się, że biskup Thérouanne „powinien pobłogosławić to nieświęte miejsce, aby mogło służyć jako cmentarz”. Znaczące jest także to, że Monstrelet wspomniał o trosce Filipa, hrabiego Charolais, późniejszego księcia Filipa Dobrego Burgundii, o odnalezienie ciał jego zmarłych wujów w Azincourt i wydanie rozkazu opatowi Ruisseauville i baillizAire aby stworzyć miejsce pochówku.

Musimy także wziąć pod uwagę liczbę i odsetek zmarłych. Tam, gdzie liczba ofiar śmiertelnych w bitwie była wysoka, można było spodziewać się pospiesznej budowy masowych grobów. Ale to prowadzi nas do głównego problemu analizy średniowiecznych bitew. Rzadko kiedy wiemy na pewno, ilu żołnierzy wzięło udział w bitwach. Nie możemy przyjąć za dobrą monetę liczb podanych w kronikach. Są one zawsze przesadzone i gdy możemy je porównać z dokumentacją finansową, jest to od razu widoczne. Aby przytoczyć tylko jeden przykład, Journal d’un Bourgeois de Paris podaje, że we wrześniu 1429 r. Filip, książę Burgundii, miał armię liczącą 6000 żołnierzy. Inni kronikarze podają liczbę od 3000 do 4000 ludzi. Jednak z dokumentacji finansowej syndyka-generała księcia wynikało, że było ich tylko 2300. Inną trudnością jest ustalenie, ilu ludzi zostało zabitych. Dzieje się tak również z powodu problemów z kronikami, ale jest również powiązane z naszym rozumieniem sposobu toczenia bitew. Łatwo jest udowodnić śmierć czołowych szlachciców i szlachty, którzy zaangażowaliby się w walkę wręcz. Nie możemy jednak być pewni, ilu łuczników i kuszników zginęło. W późniejszym średniowieczu oddziały te nie zawsze brały udział w walce w zwarciu, ponieważ nie posiadały pełnej zbroi płytowej. Gdyby zginęło stosunkowo niewielu żołnierzy niższego szczebla, miałoby to wpływ na liczbę ciał pozostałych na polu bitwy, ponieważ to mężczyźni o niższym statusie niekoniecznie skorzystaliby z repatriacji, z której korzystają żołnierze o wyższym statusie. Sutherland doszedł do wniosku, że kronikarze znacznie zawyżyli liczbę zmarłych, być może nawet dziesięciokrotnie.

Trudność w zlokalizowaniu masowych grobów wynika w dużej mierze z praktycznych aspektów badań archeologicznych: szukamy małych obiektów na dużych stanowiskach. Pozostaje to problemem nawet wtedy, gdy – jak w przypadku bitew brytyjskich wojen domowych w XVII wieku – jesteśmy bardziej pewni liczby ofiar, a nawet ogólnej lokalizacji, w której wykopano główne masowe groby. Jeśli zostaną opracowane skuteczniejsze metody badań geofizycznych, które umożliwią szybkie badania na dużą skalę w wysokiej rozdzielczości, wówczas mogą pojawić się masowe groby. Jednak, jak sugeruje dokumentacja, miejsce i skala pochówku mogą się znacznie różnić na różnych polach bitew. Ale nawet wtedy musimy poczekać, czy dane archeologiczne okażą się wystarczające na niektórych polach bitew i umożliwią obliczenie prawdziwej liczby zabitych.

Kategorie: historia

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *